niedziela, 23 marca 2014

Jeden.



Miłość zaczy­na się wte­dy, kiedy szczęście dru­giej oso­by sta­je się 
ważniej­sze niż twoje.


•••
To Ona. Vanessa Sauer. Od zawsze zakochana w jednym chłopaku- Thomasie. Byli ze sobą od przedszkola, kiedy to mały Morgi, podszedł pewnego dnia do małej Van i zapytał nieśmiało: „Chyba się w tobie zakochałem. Będziesz moją dziewczyną?”. Wówczas wszystko było takie proste… Potem przez podstawówkę przebrnęli razem, również jako para. I tak zostało do tego czasu. Dziś są już dorosłymi ludźmi, a kochają się tak samo, jak nie jeszcze bardziej. Wszystko poświęciła dla miłości, którą obdarowywała uroczego, niebieskookiego blondyna. Kochała muzykę. Zawsze kiedy zaczynała śpiewać, każdy chciał jej słuchać bez końca. Wtedy sama stawała się muzyką. Od zawsze miała ją we krwi. Jej ojciec przekazał jej całą swoją wiedzę, którą ona „łapała w lot”. Był znanym i szanowanym kompozytorem. Tak samo jak córka, kochał muzykę. Jej matka była z kolei gimnastyczką artystyczną. Wielokrotnie, jako mała dziewczyna obserwowała poczynania mamy. Chciała wykonywać takie ćwiczenia jak ona. Z taką samą gracją i kobiecą delikatnością. Nie potrafiła, a z czasem przestała to lubić. Wiedziała, że pisana jest jej tylko muzyka. Co stało się dalej? Zrezygnowała ze swoich marzeń, czyli nauki śpiewu i robienia potem ewentualnie dalszej kariery w tej dziedzinie. Poszła na studia prawnicze. Zdawała sobie sprawę, że jej kariera muzyczna sprawiłaby, że jeszcze mniej spotykałaby się z Thomasem. On był skoczkiem narciarskim. Ciągle był w podróżach. Gdy był  już w domu, starała wykorzystać ich wspólny czas do cna. Nie chciała dzielić się nikim swoim szczęściem, którym był chłopak. Nie chciała niczego, ani nikogo więcej. Kiedy miała Thomasa przy swoim boku, miała wszystko. Mimo, że czasem bywało ciężko i to cholernie ciężko, tylko on był w jej życiu najważniejszy.
            On z kolei- znany i utytułowany skoczek narciarski. Kochał równie mocno Vanessę, jak ona jego. Podziwiał ją, za to, co była w stanie zrobić dla ich związku. Nie żałował ani jednej chwili z nią. Nerwowo zawsze próbował jakoś wygospodarować czas, by spędzić mogli ze sobą chociaż parę minut więcej. By dłużej rozkoszować się sobą. Kochał słuchać, jak Van śpiewa, podczas wykonywania drobnych, codziennych czynności. Tylko wtedy pozwalała sobie na śpiewanie. Unikała tego jak mogła, a on wiedział dlaczego. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zrezygnowała dla niego. Czuł się z tym źle, ale musiał to jakoś przełknąć. Najgorsze był widok, gdy patrzyła na pianino, bądź skrzypce… Jej oczy wyrażały niewyobrażalną tęsknotę; niespełnienie, które jakże bardzo go bolało.
-Powiedziałeś, że odkurzysz salon!- zdenerwowała się pewnego dnia, gdy zastała kompletny bałagan, zaraz po powrocie do domu z zakupów. Spodziewali się gości. Przyjść mieli rodzice Thomasa. Zawsze starała się dawać z siebie 110% przy każdej z ich wizyt. Jakoś zawsze inaczej ją traktowali. Czuła, że w pewien sposób, ją odrzucają, a ona kompletnie nie znała tego powodu. Raniła ją świadomość, że  rodzice, najdroższej jej osoby na świecie, nie akceptują jej do końca.
-Bo myślisz, że ja nie mam nic innego do roboty!- odburknął. Spojrzała na niego gorzko i z podniesioną głową wyciągnęła odkurzacz, po czym zaczęła nerwowo, lecz z jaką godnością i honorem sprzątać. Najbardziej bolał fakt, że do ich związku wkradła się rutyna.  Kiedyś wystarczyła sama obecność drugiej osoby, by czuli się szczęśliwie, a teraz? Teraz kłócili się bez powodu. Czuła, jak oddalają się od siebie. Miała poczucie, że Thomas całkowicie ją ignoruje. Spędzali ze sobą coraz mniej czasu. Tematy rozmów, również trudno było im znaleźć. Czasem słowa bolą, lecz zdarza się również tak, że boli ich brak. Źle się działo między nimi i każde z nich to zauważało oraz tak samo martwiło.
-Zostaw…- powiedział, obejmując dziewczynę i wyłączając odkurzacz. Usiadła na kanapie i ukryła twarz w dłoniach. Płakała. Łzy same cisnęły się jej do oczu. Nie mogła zrozumieć, co się między nimi dzieje. Dopiero teraz te emocje wyszły z na wierzch. Czy chłopak czuł to samo? Nie wiedziała. Nie miała pojęcia czy to ona jest już na tym punkcie przewrażliwiona…
-Przepraszam…- zabrał głos ponownie- Chamsko się zachowałem…- powiedział, widząc co się dzieje z dziewczyną. Drżała. Była cała roztrzęsiona. Nadal płakała, a on nie wiedział dlaczego. Nie wierzył, że sprawił to fakt, że nie odkurzył salonu. Czuł się okropnie. Zranił ją, czyli zrobił to, czego nigdy w życiu nie chciał.- Odwołajmy tę kolację.- zaproponował, widząc, że dziewczyna nadal nie uspokaja się- Powiemy, że coś nam wypadło. Nie ma sensu Cię męczyć. Pójdźmy dziś wieczorem na jakąś elegancką kolację do restauracji za to, co o tym myślisz?
Ulżyło jej. Poczuła, że taki wypad z powrotem ich do siebie zbliży. Tak dawno już nigdzie razem nie byli…  Teraz nie byłaby nawet w stanie normalnie rozmawiać z rodzicami Thomasa, więc cieszyła się również, że Morgi zaproponował jej odwołanie kolacji z jego rodzicami. Nic nie powiedziawszy do chłopaka, ubrała szybko kurtkę, po czym pośpiesznie wyszła z domu. Uderzył ją zimny powiew wiatru. Uspokoiła się w końcu. Czekała teraz na wieczór i kolację z chłopakiem. Może to jakoś poprawi ich relację, a przynajmniej miała taką głęboką nadzieję. Kłótnie stały się normalnością w ich związku. I to właśnie była najgorsza pigułka do przełknięcia. Psuło się między nimi, a ona nie potrafiła nic z tym zrobić. Niemoc, bezradność niszczyły ją od środka.
            Udała się do swojej najlepszej przyjaciółki, Ann. Przyjaźniły się od zawsze. W dzieciństwie mieszkały obok siebie. Ann, z kolei była związana z Gregorem. Poznali się dzięki Van, na jednych z zawodów Pucharu Świata, na których była razem z przyjaciółką. Od razu między nimi zaiskrzyło i tak zostali do tego czasu, zakochani i wpatrzeni w siebie, jak w obrazki. Nie widzieli poza sobą świata. Vanessa często zazdrościła im szczęścia, które mieli oni, a którego w jej związku z Thomasem brakowało.
-Ann…- zaczęła, rozgaszczając się u przyjaciółki- Mam już tego dosyć! Ciągle się kłócimy…
-A może nie ma sensu dalej tego ciągnąć?- powiedziała nieśmiało- To cię niszczy…
-Nawet tak nie mów!- naskoczyła na nią- Kocham Go, co do tego nie mam wątpliwości, ale… Coś między nami zgasło…. To nawet trudne do ubrania w sensowne słowa…
-Nie mogę w to uwierzyć… Jesteście tak dobraną parą…- mówiła smutno Ann.
-Dziś Thomas zaprosił mnie do restauracji na kolację…- wyznałam- Boję się tego, co mogę tam usłyszeć.
-Sądzisz, że…- nie wiedziała jak wypowiedzieć te słowa- Thomas może z tobą zerwać?
Vanessa nie powiedziała nic. Milczenie, oznaczało zgodę. Naprawdę się tego bała. Wcześniej nie chciał słyszeć o jakimkolwiek wypadzie do restauracji, czy nawet kina, a teraz? Sam zaprasza. Miał pewność, że w lokalu pełnym ludzi nie urządzi mu scen, czy zbędnych wyrzutów. Przemyślał to wszystko. A przynajmniej tak myślała Vanessa. Czy dziś miało coś ostatecznie w jej życiu się skończyć? Kim była ona bez niego? Nikim. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, że przy jej boku nie ma Thomasa. Od zawsze był i nigdy  nie przypuszczała, ani nie dopuszczała do siebie myśli, że kiedykolwiek ich drogi mogą się rozdzielić.
            Wróciwszy do domu, od razu przywitał ją Thomas, po raz kolejny przepraszając dziewczynę. To były tylko puste słowa. Ile ona słyszała już takich przeprosin? Wiele. Za dużo w każdym razie. Miała powoli wszystkiego dosyć. Chciała odskoczyć na chwilę od problemów. Nie myśleć, nie czuć. Jednak zdawała sobie sprawę, że tak się nie da. Nikt, nigdy w życiu, nie jest w stanie jej tego zapewnić. Nie da się wyłączyć człowieka, choć tyle ludzi o tym tak bardzo marzy.
            Ubrała asymetryczną, czarną, tiulową sukienkę oraz wysokie czarne szpilki. Włosy dbale upięła. Wykonała lekki makijaż  i była gotowa do wyjścia.
-Wyglądasz nieziemsko.- powiedział z podziwem Thomas, widząc dziewczynę. Podszedł do niej pewnie, chciał przytulić i czule pocałować swoją dziewczynę, lecz nie spodziewał się jej reakcji. Odsunęła się od niego gwałtownie, nie dając się nawet dotknąć. Miała uraz i to właściwie nie ona była przed chwilą w jej skórze. To był po prostu odruch, chwila… Dla niego to też nie była komfortowa sytuacja. Poczuł, jakby coś nieodwracalnie stracił a nie miał pojęcia co.
            W ciszy dotarli do restauracji, gdzie zjeść mieli kolację. Thomas nie wiedział jak będzie wyglądać owa kolacja. Stresował go jeszcze jeden fakt. Musiał jej coś ważnego powiedzieć. Coś, co całkowicie zmieni ich relację na zawsze. To poważny krok, lecz on był zmuszony go postawić. Spożywali również w głuchej ciszy. Od czasu do czasu patrzył na Van, lecz ta od razu odwracała od niego wzrok. Wokół nich były szczęśliwe pary, które rozkoszowały się wzajemną obecnością, zupełnie tak samo jak ta dwójka jeszcze jakiś czas temu. Kiedyś byli dokładnie tacy sami. Stare dobre czasy, które teraz zostało im tylko ciepło wspominać…
-Vanesso, muszę ci coś powiedzieć…- odezwał się po raz pierwszy tego wieczoru blondyn. Te słowa sprawiły, że zrobiło jej się niedobrze. Zupełnie tak, jakby ktoś kopnął ją w brzuch. Przełknęła ledwo kęs, który przed momentem wzięła do buzi, omal się nim nie dławiąc.  Wiedziała, co chłopak ma jej do powiedzenia. Patrzyła na niego wzrokiem, w którym pełno było strachu, rozpaczy i obsesji. Czyli czarny scenariusz spełni się, a przynajmniej wszystko na to wskazywało…

________________________

Jestem, tym razem z czymś takim. 
Postanowiłam dodać od razu i prolog, jak i pierwszy rozdział. A co… Jak szaleć, to szaleć, prawda? :D Mam nadzieję, że nie zniechęciłam Was już na samym początku… Obiecać mogę, że potem akcja naprawdę się rozkręci. :)
Całusy.  ;**
 

12 komentarzy :

  1. A więc trafiłam i tutaj :D
    No, no. Niby taka szczęśliwa para, ale teraz nie za dobrze się między nimi układa. Pytanie tylko : co chce jej powiedzieć Thomas? Czy naprawdę chce zakończyć ich długoletni związek? Nie wydaje mi się, że o to chodzi, ale może się mylę?
    W każdym razie czekam aż sama nam to wyjawisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po "arytmii uczuć" w ciemno wchodzę w to opowiadanie:D Od razu przepraszam, ze nie skomentowałam tam epilogu ale był tak smutny, ze nie wiedziałam co napisać :( To na pewno będzie równie dobre, zaczyna się ciekawie, bo już od początku mamy ułożone związki ale czuję, że szykujesz coś specjalnego. Na dzisiaj tyle, a teraz lecę oglądać kwalifikacje :D PLANICA!!! :D całuski:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Już widzę że to będzie dobre. Pisz, pisz. Weny życzę. Nie napiszę nic więcej bo mam doła przez epilog :C
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. no i jestem! :)
    zaczyna się naprawdę interesująco. :)
    z niecierpliwością czekam na następny.
    pozdrawiam,
    phoebe z http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, jestem i ja :)
    Od początku zapowiada się bardzo ciekawie. Bohaterowie też mi się podobają. Wellinger, Schlieri i Morgi. Ciekawa kompozycja.
    On chce się jej oświadczyć, nie? A ona myśli, że chce to skończyć. Oj, kobiety.
    Aczkolwiek, to co się dzieje między nimi nie jest najlepsze.
    Ale w prologu wyczuwam nutkę tajemniczości, co bardzo mi się podoba. Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No i kolejne cudo w twoim wykonaniu <3
    Zakochałam się od początku wiesz? :D pewnie, że wiesz.
    Z niecierpliwością czekam na dalsze części <333
    Jeszcze moi ukochani skoczkowie zagraniczni a zwłaszcza Welli *-*
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No i jestem tutaj! Świetnie się zaczyna.
    Jestem ciekawa jaką rolę odegra tutaj jeden z moich ulubionych zagranicznych siatkarzy - Wellinger :)
    Czekam i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego nic nie wiem o Twoim nowym dziele ! Dlaczego no!
    Nie wybaczę!
    Zafascynowałam się:D
    Tak pięknie to wszystko jest opisane , twoje uczucia ... uczucia Thomas'a.
    A Gregor! ♥
    Gdy tylko zobaczyłam imię ' Ann' utożsamiłam się z Nim , wybacz.
    Czekam na kolejny!
    http://difficult-love-austria.blogspot.com/
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz ciekawy styl pisania :) Podoba mi się.
    I całe opowiadanie zapowiada się fascynująco.
    Nie mogę się doczekać, kolejnego rozdziału. ^^
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się Twój styl pisania. Śledziłam arytmię uczuć, ale tam mi czegoś brakowało... Tutaj to znalazłam. Podobają mi się bohaterowie, dlatego będę obserwować :) Zaintrygował mnie prolog...
    z niecierpliwością czekam na drugi rozdział :)
    PS. Zapraszam do siebie, rozpoczęłam opowiadanie o Andersie Fannemelu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super to rozkręciłaś i cieszę się, że z tą historią będę od samego początku i bardzo to wszystko mnie nakręciło. Czuję, że będzie się dużo działo i tak naprawdę nie mogę się tego doczekać. Trafiłaś w samo sedno i na pewno mnie nie zniechęcisz. Czekam na dwójeczkę i pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  12. No dobra jestem, w końcu jestem...
    On ją zdradza? No pewnie ze ją zdradza..
    No dobra to ja czekam na 2 i na rozwinięcie tego wontku.
    Pozdrawiam i całuje
    Weroooo...

    OdpowiedzUsuń