„Nie chodzi o to,
że nie ufam miłości.
Chodzi o to,
że ja już nie wiem
co to jest miłość.”
•••
Całą
noc nie spała. Buzowały w niej skrajne emocje. Z jednej strony wiedziała, że
musi wyjechać, ale z drugiej- to wiązałoby się z zostawieniem Karla, a było im
tak dobrze. Wspaniale… Wyjazd oznaczałby zburzenie wszystkiego, co tak długo
budowała. W co włożyła tyle wysiłku i starań. Ale czy może zostawić Ann samą?
Odpowiedź była jedna. Nie. Kiedy Gregor wyjedzie na zawody, Ann zostanie
całkiem sama a w jej stanie tak stać się nie może. Jej ciąża była zagrożona a
na dodatek przyplątała się jeszcze po drodze choroba, która całkowicie mogła
wykończyć dziewczynę, jak i również dziecko. Została postawiona między młotem a
kowadłem. Najgorsze było to, że ani serce, ani rozum nic jej nie podpowiadały.
Była całkowicie zagubiona. Rwało ją do Austrii, ale pragnęła zostać w
Niemczech. To, że przyjaźń była
ważniejsza niż miłość, nie miała żadnych wątpliwości po długich przemyśleniach.
Przy Ann musiała być tak czy siak. Tak właśnie robią przyjaciele. Ale co z
Karlem? Zdawała sobie sprawę, jak wyglądają związki na odległość. Bardziej
ranią i oddalają dwójkę ludzi od siebie. Nigdy nic z nich nie wychodziło, a ostatnie
czego chciała, to właśnie ranić Karla. Nawet czas nie był po jej stronie, gdyż
musiała już zaraz powiedzieć o tym, że z ich związku nici, już dziś. A może to
lepiej? Nie myślała ani nie zamartwiała się tak bardzo niżby czekała z tym parę
dni więcej. Z czasem scenariuszy i wątpliwości w jej głowie przybywałoby a to
nie jest dobre, a wręcz szkodliwe. Bardziej zawsze wszystko komplikuje. Na
dodatek, telefonami ciągle dręczyła ją ciotka, która prosiła aby Vanessa
przyszła do nich i porozmawiała z Andreasem, który stracił wszelakie chęci do
życia. Był właściwie cieniem człowieka. Z ciekawego świata, radosnego chłopaka,
nie zostało już prawie nic. Czuł się kompletnie upokorzony i zażenowany tym co
czuł do Vanessy. Nie umiał już sobie z tym radzić. To wszystko wymknęło się z
jego kontroli. Powoli dochodziło do tego, że nawet skoki przestały go cieszyć.
Ale Van nie wiedziała jednak czy jest na to wszystko gotowa. To również nie
należało do najłatwiejszych rzeczy, które musiała zrobić. Dziwnie było jej
spoglądać na Andreasa, kiedy wiedziała, że chłopak odczuwa do niej jakieś inne,
może chore, uczucia. A na dodatek o mało co przez niego nie straciłaby Karla…
Nie miała pojęcia, czy potrafi wybaczyć…
-Jesteś dla mnie
ważny…- zaczęła niepewnie z samego rana. Jej głos łamał się, serce biło jak
oszalałe. Kompletnie nie przypomniała siebie, co oczywiście dostrzegł Karl, ale
nie przerywał dziewczynie jej monologu. Widział, ile wysiłku sprawiało jej
wypowiedzenie kolejnych słów.- Z Ann nie jest najlepiej… Muszę się nią zająć.
Oprócz mnie nie ma nikogo. Nikogo, oprócz Gregora, który przecież wyjeżdża na
konkursy… Ann nie pozwoli mu zrezygnować i wiem to ja oraz sam Gregor… Z tego
wychodzi, że muszę wyjechać…- wykrztusiła ledwo ostatnie zdanie. Zaraz po tym
po jej policzkach spłynęły łzy. Nie potrafiła ich powstrzymać, chociaż bardzo
chciała.
-Na jak długo?-
zapytał sparaliżowany chłopak. Nie miał pojęcia czego się może spodziewać. Bał
się, że spełni się jego najgorszy koszmar… On nie może stracić Vanessy. Sam nie
wiedział, czy teraz potrafiłby bez niej normalnie żyć…
-Nie chcę cię
ranić takim związkiem na odległość, zwłaszcza, że nie wiadomo na jak długo będę
musiała wyjechać…- łzy ponownie uwolniły jej się spod powiek.- Zapomnijmy…
Ułóżmy sobie życie na nowo…- wybuchła jeszcze większym płaczem. Sama nie mogła
uwierzyć, że ona to mówi. Ale musiała… Musiała… Chłopak przytulił ją delikatnie,
lecz z niezwykłą czułością do siebie, może już ostatni raz.
-Rozumiem…-
szepnął jej na ucho. Tak naprawdę nie rozumiał, ale po co miał robić
dziewczynie przykrości na pożegnanie? I tak było jej trudno. Chciał jej dobra tak
samo, jak ona chciała jego. - Ale nie zapomnę, Van…- szepnął po raz kolejny.- Nie
chcę.- wyznał. Po tym, złączyli się, po raz kolejny i już ostatni, w namiętnym
pocałunku, z którego każde z nich próbowało wyrwać jak najwięcej się da. Szybko
potem spakowała swoje rzeczy i jak najszybciej pragnęła stracić z oczu Karla.
Widziała zawód w jego oczach, który tak bardzo kłuł ją w serce. Nawet nie kryła
swoich łez przy chłopaku. Nie potrafiła. Doszła do wniosku, że musi przede
wszystkim porozmawiać z Andreasem i pozamykać wszystkie swoje sprawy. Nie mogła
tego tak zostawić. Z opowiadań jej ciotki wynikało, że chłopak bardzo cierpiał.
Może tak samo jak ona teraz? A na dodatek nacisk ze strony ciotki rósł, co
również przyczyniło się do tego wszystkiego, co zamierzała zrobić. Była właściwie
bez możliwości wyboru.
-Mogę?-
zapytała, uchylając delikatnie drzwi pokoju chłopaka. Siedział akurat przed
laptopem, słuchając jakiejś dziwnej, smętnej muzyki. Podniósł wzrok i
przemierzył nim dokładnie dziewczynę od stóp do głów a zaraz po tym znów wrócił
do swego wirtualnego świata. Westchnęła. Czyli jednak nie będzie tak łatwo, jak
miała nadzieję… To nie ułatwiło sprawy, bo już na wstępie czuła, że chłopak
życzy jej wszystkiego co najgorsze. Ale co zabolało go najbardziej? Że wtedy,
kiedy on jej wszystko wyznał, Vanessa nie porozmawiała z nim otwarcie, lecz
uciekła i wiodła dalej swoje szczęśliwe życie z Karlem, nawet się do niego nie
odzywając.
-Andreas…- zaczęła
przysiadając się do chłopaka.- Simsy? Serio?- odbiegła od tematu, widząc w co
gra chłopak.
-Życiowa gra.-
burknął urażony.- Tutaj nikt nikogo nie odrzuca…
-Mniejsza z tym…-
otrząsnęła się.- Nie uważasz, że powinniśmy sobie coś wyjaśnić?
-Nie.- powiedział
szybko i zdecydowanie. Nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać z dziewczyną.
-Ale ja uważam,
więc uważnie mnie teraz posłuchaj.- zamknęła mu na siłę laptopa, widząc, że
chłopak puszcza koło uszu jej słowa.- Słów nie da się cofnąć, wiem. Jednak ja
wiem, że ludzie mówią czasami różne
rzeczy pod wpływem chwili. Nie chcę tracić takiego przyjaciela jak ty…
-Będziesz
potrafiła udawać, że nic się nie stało?- po raz drugi dziś spojrzał na nią. Nie
wierzył wcześniej, że kiedykolwiek będzie jeszcze normalnie rozmawiać z
Vanessą. Może dlatego zamknął się tak przed wszystkim? Uważał, że to co
powiedział, wszystko skreśli a okazało się całkowicie inaczej.
-Tak.- powiedziała
pewnie, po czym widząc spojrzenie chłopaka, które wyrażało, że i on idzie na
ten układ, przytuliła go do siebie. Nie chciała tego. To był czysty odruch. Było
po tym niezręcznie i może trochę wstydziła się swojego czynu, ale ten gest
uświadomił dosadnie Andreasowi, że nic w ich relacjach nie jest stracone.
-Dobra, dosyć tych
czułości…- oderwał się od dziewczyny. Nie wiedział czy potrafi się jeszcze w
pełni panować nad sobą przy dziewczynie.
-Wyjeżdżam…-
wyznała smutno. Nie potrafiła jednak opanować smutku, który nią szargał. Łzy
mimowolnie uwolniły się spod jej powiek. Nie chciała wyjeżdżać. W Niemczech
miała wszystko, czego tylko potrzebowała. Musiała. Robiła to wyłącznie z
poczucia obowiązku i miłości, którą kochała swoją przyjaciółkę.- Także możesz
się cieszyć, bo zerwałam z Karlem.
Oczy chłopaka
rozbłysnęły. Był pewien, że wyjazd nie będzie przeszkodą w związku Karla i Van.
Mimowolnie, uśmiechnął się lekko. Zwieszona głowa w dół dziewczyny, nie
dostrzegła jednak tego gestu. I dobrze… Jej reakcja nie byłaby za dobra… Wstydził
się, że cieszy się z rozstania Vanessy, ale to uczucie było silniejsze niż on.
Wstał gwałtownie i zaczął krążyć po pokoju. W jakiś sposób musiał dać upust
uczuciom.
-Czyli wracasz do
Austrii?- zaczął.
-No tak…-
odpowiedziała ponuro. Kiedy obserwowała zachowanie chłopaka, które było
naprawdę dziwne, odnosiła nieopanowanie wrażenie, że chłopak tak właśnie
zareagował na wieść o jej zerwaniu z Karlem. Ucieszył się… Była na niego zła.
Miała go za przyjaciela, a czy przyjaciele tak postępują? Takie uczucie
towarzyszyło jej aż do samego dojazdu do Austrii. Wracała do kraju z duszą na
ramieniu. Miała nieopanowane wrażenie, że tyle się tutaj przez te parę miesięcy
pozmieniało… Albo może to ona była teraz innym człowiekiem? Bezpośrednio pojechała
do domu Ann i Gregora. I chyba to okazało się dobrze postawionym krokiem,
prawdopodobnie, ratującym jej życie. On
wiedział doskonale, że Vanessa wraca do Austrii. Znał każdy jej krok. Teraz już
był pewien, że nie zawaha się posunąć do niczego…
-Van!- krzyknęła Ann, na widok
przyjaciółki, stojącej w jej drzwiach z walizkami w rękach. Wiedziała co to
oznacza. Ona wróciła. Wróciła… Czyżby z jej powodu? Jeśli tak, będzie się czuła
niezręcznie. Doskonale wiedziała, że jej przyjaciółka była w Niemczech bardzo szczęśliwa.
To właśnie tam znalazła to, czego potrzebowała do szczęścia. Vanessa podeszła z
uśmiechem do przyjaciółki, która leżała na kanapie w salonie, i uścisnęła ją
mocno. Nie dała poznać, że czuje w głębi duszy czarną rozpacz.
-Ktoś
krąży wokół domu…- powiedział po jakiejś chwili Gregor, nerwowo wyglądając
przez okno. Zaraz po tym wyciągnął telefon i zadzwonił po policję. Cała trójka
wiedziała kim może być ów nieznajomy. Vanessa nie mogła sobie wybaczyć, że
naraża Ann i Gregora. On ciągle nie dał sobie z nią spokoju… Jak mogła w ogóle
tak pomyśleć, że ma już spokój? Teraz doszło do niej, że jednak słusznie
opuściła Karla. Gdyby jemu czy komuś z jego rodziny coś się stało, nigdy by
sobie tego nie wybaczyła. Łzy szybko napłynęły jej do oczu. Drżała i niemiarowo
oddychała. Doznała po prostu szoku. Już chyba odzwyczaiła się od
przeświadczenia, że ktoś czeka na jej śmierć. Ann widziała reakcję
przyjaciółki. Objęła ją ramieniem. Sama nie rozumiała jakim cudem on mógł znać
każdy ruch Vanessy. To wszystko było niedorzeczne. Trudne do uwierzenia…
Policja przyjechała po dziesięciu
minutach, przygotowana na wszystko. Udało się. Złapali go. Vanessa obserwowała
całą akcję policyjną przez okno. Nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieje się
z jej przyczyny. Wyprowadzali go akurat
do radiowozu, kiedy nie wytrzymała i wybiegła za policją, która prowadziła
skutego mężczyznę. Musiała wiedzieć kim on był. To było silniejsze niż ona.
Musiała spojrzeć w jego oczy. Dowiedzieć się w końcu kim On jest… Wybiegając,
trzasnęła drzwiami. Twarze policjantów, jak i samego nieznajomego, odwróciły
się. Stanęła oniemiała. Znała mężczyznę, którego właśnie prowadziła policja.
Doskonale znała. Znał ją od dziecka… Ona znała go od dziecka… Tym bardziej w
jej głowie pojawił się jeszcze większy chaos.
______________________________
Oddaję Wam już dziewiętnasty
rozdział. ;))
Mam skrytą nadzieję, że nie
uśpiłyście się w trakcie czytania. ;D
Następny rozdział pojawi się
w piątek. ;]
Wiem, że może to i trochę
długo, ale tak się składa,
że w tym tygodniu będę pisała
egzaminy…
Zatem nie będę miała pewnie
nawet głowy nic dodać…
Wszystkim, którzy również
będą pisać egzaminy
życzę POWODZENIA! ;**
Buziaki. ;**
To takie smutne , te dostanie Karla i Van , widać że się kochają. Powiem Ci że zdziwiło mnie zachowanie Andiego nie tylko to że cieszy się z ich rozrabia ale coś takiego dziwnego , co ciężko mi nazwać. A ta końcówka była taka przerażająca ale cieszy mnie że to już koniec. Ciekawe kto to możee być? Nie wiem dlaczego , ale mam jakieś dziwne przeczucie , że to Andi. A z resztą ZWARIOWAŁAM.!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Van :( ale wszystko się ułoży :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
No bardzo jestem ciekawa kim jest ten facet :)
OdpowiedzUsuńI już się nie mogę doczekać piątku :P
Karl i Van nie są razem - Jupi! :D
Biedny Andi :( taki nieszczęśliwie zakochany :(
No i Ann i Gregor... nadal czekam na coś co zburzy ich sielankę (jestem straszna wiem) :P
Buziole i powodzenia! :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKurcze. Ale szkoda mi jest Van. ;c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wszystko się ułoży.
Czekam na kolejny. <3
Kocham ;**
I powodzenia na testach. <3 :)
JEZU, SZKODA MI JEJ :(
OdpowiedzUsuńmoja biedna Van:((((((
rozdział cudowny<3
z niecierpliwością czekam na next'a,
buziaki,
phoebe z http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/
Jejciu dlaczego musisz przerywać w takich momentach :C
OdpowiedzUsuńJa zawału dostanę ;c
Rozdział cudowny <3
Dobrze, że w końcu złapali tego człowieka.
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
O kurde.. Szkoda mi Van, to straszne. Jeszcze ten prześladowca? Kto to może być? Nie wierzę, że tak nas zostawiłaś. Dziękuję i również życzę Ci powodzenia na testach! :*
OdpowiedzUsuńWiesz , że zbieram się do skomentowania tego rozdziału od wczoraj ?:D
OdpowiedzUsuńI nadal nic sensownego nie wpadło do mojej pustej główki...
Jestem zła ...a Ty wiesz już za co!
Poza tym rozdział jak zawsze rewelacyjny!:D
Powodzenia , Ann!
O jejciuś no to ja dzisiaj zacznę od życzenia ci żebyś wszystko napisała na 100% i bedzie git. Zrywajać z Karlem mam takie wrażenie jakby papełniła wielki błąd, bo on by chyba zrozumiał ja wiem ze związki na odległość są trudne no ale jeśli kocha to poczeka. No i jeszcze ta choroba Ann i to że jakiś mężczyzna którego znała od dzieciństwa ją przesladował i teraz go złapali i do tego jeszcze Morgi i jego mamusia. No życie Van jej nie oszczędza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Weroooo..
Ps. Na pewno jutro będziesz zestresowana wiec pamietaj luz w dupie i do przodu :D
Uff ... nadrobiłam wszystko.
OdpowiedzUsuńAle no nie no. Jak mogłaś skończyć w takim momencie ?!
Mój żołądek przewrócił się do góry nogami z przerażenia i podekscytowania kto to może być.
No więc życzę udanych testów ... Ba ! tak zdolnej dziewczynie na pewno uda się znakomicie napisać :D
Dlaczego wszystko się tak komplikuje?! Rozstanie musiało wiele kosztować Van. A Karl? Pewnie też mu łatwo nie jest. Andreas - współczuje mu, ale ta sytuacja jest na tyle dziwna, że nie potrafię nic więcej napisać. Dobrze, że złapali tego gościa, który ją prześladował. Ciekawe, kto to...
OdpowiedzUsuńA więc może późno, ale powodzenia na pewno jeszcze na jutro się przyda ;)
Pozdrawiam :* i na bank sobie poradzisz ;)