wtorek, 29 kwietnia 2014

Dwadzieścia dwa.



„Chodź, przyłóż us­ta do moich i się uśmie­chnij,
spraw­dzi­my czy nasze uśmie­chy do siebie pasują.”

•••

Słowa wypowiadane przez sąd sprawiały, że jej serce biło coraz szybciej i szybciej. Mówią, że serce przyśpiesza wtedy, kiedy coś o czymś się marzy jest na wyciągnięcie ręki. Nie prawda. Ono bije najszybciej, wówczas gdy możemy stracić coś nieodwracalnie. Kiedy cała twoja ciężka praca może pójść na marne. Wyrzeczenia. Pot. Łzy… Zapadł w końcu ostateczny wyrok. Grzywna. Taka była jej kara. Kiedy można było już usiąść, ona nadal stała, wpatrując się tępo przed siebie. Nie dostała nawet wyroku w zawieszeniu… To było dla niej trudne do uwierzenia. Była pewna, że kara będzie znaczniej surowsza. Po  wyjściu sądu dopiero się otrząsnęła.  Nawet nie zauważyła kiedy ona i Gregor spleceni byli w mocnym uścisku. Ich uścisk nie trwał jednak długo, gdyż po chwili speszeni, szybko odskoczyli od siebie, błądząc jeszcze potem wzrokiem po podłodze. Ironią losu okazał się być również fakt, że niemal w tej samej chwili do Vanessy zadzwoniła, niczego nieświadoma, Ann, która prosiła przyjaciółkę o zrobienie drobnych zakupów, gdyż w jej głowie Gregor był już w Finlandii, czekając na zawody. On jednak został i zdecydował się pojechać na konkurs drugiego dnia. Miał poczucie, że musi zostać i wspierać Vanessę. Był w tym z nią od samego początku, więc musiał zostać do końca. W pewien sposób czuł się za tę dziewczynę odpowiedzialny…
            Zaraz po rozprawie ,Vanessa poszła zażyć trochę świeżego powietrza. Nadal  nie dochodził do niej fakt, że to już koniec tego piekła. Oczekiwanie na rozprawę było męczarnią a myślenie o wyroku- brakiem słów na wyrażenie tego, co czuła. Teraz mogła o tym wszystkim pomyśleć na trzeźwo. Miłość. To właśnie ona była przyczyną wszystkich problemów. Najpierw jej kłopoty z alkoholem i prawem po rozstaniu z Thomasem, potem- epizod z Andim, a na koniec ta historia z ojcem Ann. Aż nie chciało się w to wierzyć. Jednakże, brakowało jej czegoś, a może raczej kogoś? Czy myślała o Karlu? Myślała, a i owszem. Każdego dnia, zaraz po otworzeniu oczu. To on wyciągnął ją z kompletnego bagna. Nie wiadomo co było by z nią teraz, gdyby nie spotkała na swojej drodze Geigera. Ale teraz coś do niej dotarło… Chyba nie kochała Karla taką nieprzerwaną, mocną miłością. Może tylko pomyliła wdzięczność z miłością?
-Przepraszam. Vanessa Sauer?- usłyszała męski głos, który wyrwał ją z rozmyślań.
-Tak.- odpowiedziała, dokładnie przyglądając się mężczyźnie, który stał naprzeciwko niej. Był to wysoki, szczupły blondyn ze śmiejącymi się niebieskimi oczami. Skądś go znała, ale kompletnie nie miała pojęcia skąd. Przemierzyła go wzrokiem od góry do dołu.
-Michael.- przedstawił się.- Serio mnie nie pamiętasz?- powiedział, widząc zakłopotanie dziewczyny. On znał ją doskonale. Trochę z czasów szkolnych, a potem widywał ją często z Morgim na konkursach skoków narciarskich. Często chciał się odezwać, ale nie było odpowiedniej okazji. Potem dowiedział się o tym całym zamieszaniu z artykułem prasowym, który szlakował dziewczynę… Nie chciał by wówczas ona pomyślała sobie, iż Michael zagaduje do niej, żeby poznać tą sławną „Vanessę Sauer- ex dziewczynę Morgiego”.
-My się znamy?
-No tak.- powiedział pewnie.- Znaczy… Ja ciebie znam na pewno. Michael Hayböck. Nic Ci to nie mówi?
-Jesteś skoczkiem…- powiedziała, próbując sobie cokolwiek przypomnieć.
-Chodziliśmy razem do klasy w podstawówce.- powiedział, próbując pomóc dziewczynie przypomnieć sobie przynajmniej jedną rzecz dotyczącej jego osoby.
-Pamiętam!- krzyknęła wesoło.- Siadaj.- odsunęła się na bok, robiąc na ławce miejsce dla chłopaka.- Ale chyba nie skończyłeś z nami podstawówki, prawda? Nie pamiętam, żebyś był na komersie…- zaczęła wspólne wspominanie.
-Wyprowadziłem się…- wyjaśnił szybko.- A pamiętasz jak mieliśmy w drugiej klasie bal przebierańców i kiedy poprosiłem cię o taniec, a nakrzyczałaś na mnie i powiedziałaś, że tańczysz tylko z Thomasem?- powiedział z uśmiechem, po czym obydwoje zaczęli się śmiać.
-Że co?!- powiedziała, wycierając swoje łzy z oczu. Nie łzy płaczu, lecz śmiechu. Już dawno nie posmakowała takich przyjemnych łez…
-Takie rzeczy się pamięta.- powiedział z uśmiechem.- Wiesz co ja już muszę lecieć. Niedługo odlatujemy do Finlandii…- powiedział zawiedziony, spoglądając na zegarek.
-A skoczkowie czasem nie odlecieli już wczoraj?
-No tak, ale ja zostałem. Sprawy rodzinne.- wyjaśnił szybko, po czym pożegnał się z dziewczyną, już miał odejść, lecz Vanessa mimowolnie chwyciła go za rękę. Chłopak nerqowo spojrzał na dziewczynę, nie wiedząc czego się spodziewać. Ona patrzyła na niego. Nie wiedziała, co ją na to podkusiło. Miała wrażenie, że przed chwilą ktoś sterował nią jak marionetką.
-Spotkamy się jeszcze?- wykrztusiła z zaciśniętym gardłem.
-No ja mam taką nadzieję.- posłał jej promienny uśmiech i już go przy niej nie było.
Cztery dni później:
            Tego ranka obudził ją dzwoniący telefon. Niechętnie odebrała. Już dawno nie spało jej się tak dobrze…
-Halo- wykrztusiła do komórki zaspana.
-Co robisz dziś wieczorem?- usłyszała znajomy jej głos, który sprawił, że w ciągu ułamka sekundy wyprostowała się i kompletnie rozbudziła. Swoje usta skrzywiła w mimowolny uśmiech, którego przyczyny pojawienia się nie były jej do końca znane.
-Nii...iic- powiedziała jąkając się. Nie wiedziała, czego się spodziewać oraz strasznie bała się kolejnego zawodu i straconych nadziei. Dotychczas nie wiedziała, że to jedne spotkanie z Michaelem będzie dla niej takie ważne.
-To ja zabieram cię dziś na miasto!- powiedział i zaraz po tym ich połączenie zostało zerwane. Wiedziała doskonale kto dzwonił. Michael. Uśmiechnęła się promiennie sama do siebie. Już potem nie mogła zasnąć z podekscytowania. Nie mogła doczekać się wieczoru. Tak dawno nigdzie nie wychodziła. Ostatni raz  z Karlem. Właśnie Karl… Czuła się trochę jakby go zdradziła a przecież nie byli już razem. Czuła się z tym okropnie, ale miała przestać żyć normalnie przez to palące uczucie? Dodajmy, że było to dosyć dziwne uczucie, którego nie do końca znała… Czyżby to znowu jej sumienie się odzywało? Chyba tak… To wszystko zniknęło, kiedy zobaczyła u drzwi jej domu Michaela. Na powitanie od razu się uśmiechnęła. Bez słowa oraz z ciągłym uśmiechem na ustach powędrowali do samochodu chłopaka.
-Gdzie mnie zabierasz?- zapytała, przerywając ciszę, która między nimi panowała. Nie była to niezręczna cisza. Raczej taka przyjemna, swobodna cisza, którą każdy z nich się delektował.
-A to niespodzianka.- powiedział tajemniczo, a Van, wyglądając przez wąskie okno samochodu, zauważyła, że znajdują się właśnie w tej części miasta, której nie znała. A przynajmniej rzadko w niej bywała i nie orientowała się w tej części najlepiej. Jednakże, Michaelowi nie można było odmówić pomysłowości… Jego pomysłów czasem było strach się bać.
__________________________________
I pojawił się tutaj Michi. ;D
Następny rozdział dodam we czwartek. ^^
Czytasz? Komentuj! =)
Trzymajcie się cieplutko. ;**

A jeśli ktoś nie był to zapraszam na 
Ujrzeć świat w jednej osobie. ♥  

7 komentarzy :

  1. Czemu to jest takie krótkie no!
    Uwielbiam Twoją twórczość , ale to co wyprawia teraz Vann przechodzi moje ludzkie pojęcie...
    Teraz Michael... kto jeszcze?
    Nie wystarczy jej Thomas, Andreas, Karl i GREGOR!
    Oj będzie biedna jak Ann się dowie o tym ostatnim , ale coż widocznie oboje mają inną wizję.

    Pięknie się porobiło.
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzywna? Grzywna ! Uff już myślałam że zawiasy czy coś ale nie ,dobrze !
    I ten Gregor , niby kocha Ann ale myśle że Van też nie jest mu obojętna , musi ustabilizować swoje uczucia.
    I pojawił się Michi , Aww Michi ale zgadzam się z koleżanką w góry Thomas,Andreas,Karl i ten Gregor jej nie wystarczą ?
    Ale może to Michi będzie tym , który da jej szczęście , miłość i poczucie bezpieczeństwa ? Może ona w końcu się ustabilizuje ? I ja wciąż czekam na wątek z Thomasem i Andim , pamiętaj !
    Cudowny rozdział , buziaki kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam Mmichiego ale Van, kobieto, ja wiem, że młodość rządzi się swoimi prawami ale ile jeszcze serc złamiesz? :P
    Oby Michi był tym ostatnim.
    Wiem, że dziwnie to brzmi w moich ustach ze względu na moją nieskonczoną miłość do Gregora ale On niech się opamięta i wraca do swojej kobiety i dziecka.
    Czekam niecierpliwie na następny.
    I dlaczego tak krótkie to opowiadanie? :P
    A nastepne o Stefciu będę czytać na bank:D
    Buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  4. uuuuf jak mi ulżyło.. xd
    Dobrze, że tylko grzywna ;)
    Czy mi się zdaje czy między Gregorem a Van coś więcej niż tylko przyjaźń..
    Cuddooo <3 :D
    Jest i Michi :D
    Czekam na kolejny
    Buziole ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale miała szczęście z tą grzywną.
    I bardzo dobrze.
    Jestem bardzo ciekawa co wyniknie z tej " przyjaźni " Gregora i Van ;DD
    No i bardzo interesująco zapowiada się Michi. :D
    Czekam na nn.
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo Michi, może to on będzie tym jedynym? Niech Gregora lepiej sobie odpuści i pomyśli o najlepszej przyjaciółce, czyli Ann.
    Ogólnie cieszę się, że to wszystko skończyło się tylko grzywną, bo mogło być o wiele gorzej.
    Te opowiadanie nadal bardzo mnie intryguje i ciekawi mnie jak to wszystko się zakończy. Pozdrawiam i czekam na następny. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo wszystko dość optymistyczny rozdział :) Dobrze, że skończyło się tylko na grzywnie... Hmmm no i nowy bohater Michael... Ciekawe czy coś zmieni w życiu Van? Ba, już powoli zaczął coś...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń