„Aby znaleźć miłość, nie pukaj do każdych drzwi.
Gdy przyjdzie
twoja godzina,
sama
wejdzie do twego domu,
w twe życie,
do twego
serca.”
•••
Wiedziała co chłopak chce przez to
powiedzieć. Nie wyobrażała sobie teraz życia bez Karla, zwłaszcza, że to co on
mówił nie było prawdą. Przynajmniej nie w stu procentach. Zebrała się w niej
fala rozpaczy i chęci wyrażenia protestów. Chłopak, patrzył na nią, nie wierząc
właściwie w to, że chciał się pozbyć dziewczyny. Tak samo jak Vanessa, nie
umiał sobie wyobrazić życia bez siebie nawzajem. Bez codziennego wspólnego
przygotowania posiłków, bez wspólnego biegania każdego ranka, bez chodzenia na
treningi, bez długich rozmów przy kominku…
-Karl…- odezwała
się, ocierając łzy, spływające jej delikatnie po policzku.- Tak, to prawda, że
on na mnie polował, sama ci przecież o tym opowiadałam…
-Ale nie mówiłaś,
że to on przyczynił się do śmierci twoich rodziców.- przerwał jej, przepełniony
żalem.
-Myślisz, że tak
łatwo o tym mówić?- powiedziała z piskiem i świecącymi łzami w oczach.- Ale
odkąd tutaj jestem, naprawdę dał sobie spokój. Nie pisze, nie dzwoni…- mówiła z
wyraźną ulgą na twarzy.- Błagam cię Karl, nie odtrącaj mnie!- rzuciła się na
chłopaka z uściskami i jeszcze bardziej się rozkleiła.- Ja sobie bez ciebie nie
dam rady! Jesteś moją siłą życiową…- mówiła szlochając.
-No już spokojnie,
spokojnie…- gładził ją delikatnie po włosach. Nadal byli złączeni w mocnym
uścisku. Był tak strasznie zły na siebie, że o mało co nie pozwolił wyrwać
sobie z rąk Vanessy a na samą myśl, dlaczego chciał to zrobić, robił się
czerwony. Zaczął sam nie rozumieć swojego wcześniejszego postępowania. Andreas
zrobił mu kompletną wodę z mózgu. Nie winił go jednak za nic. Tym, który tutaj
zawinił, był on sam. Andreas chciał przecież jego dobra, prawda? Tak robią
przyjaciele. Dziewczyna oderwała się od niego i przez chwilę stali w milczeniu
obok siebie, patrząc sobie wzajemnie w oczy. Pod wpływem chwili, zbliżyli się
do siebie jeszcze bliżej. Ich twarze dzieliły dosłownie minimetry. Słyszeli,
swoje szybko bijące, serca.
-Karl, bo ja cię
chyba kocham…- wyszeptała cichutko Vanessa. Chłopak nic nie odpowiedział.
Gwałtownym ruchem zbliżył się jeszcze bardziej do dziewczyny i po chwili ich
usta złączyły się w namiętnym pocałunku. To mówiło samo za siebie. Jemu także
Vanessa nie była obojętna. Ba, była najważniejsza. Początkowo wzbraniał się
przed uczuciem. Nie chciał zarówno wykorzystywać tego, że Vanessa nie była w
najlepszej formie, czego najlepszym dowodem była sytuacja pod skocznią, kiedy
odsunął się przed dziewczyną, która chciała go pocałować. To nie byłoby fair,
wobec nikogo a zwłaszcza Vanessy. Nawet on sam nie czułby się z tym dobrze…
-Co to za pudło?-
zapytał, kiedy się rozłączyli, wskazując na pudło, które stało tuż obok
Vanessy.
-Miliony uczuć,
dziesiątki godzin…- odpowiedziała tajemniczo, zostając w objęciach chłopaka.
Karl wysłał jej pytający wyraz twarzy.- Spójrz.- powiedziała, siadając na
kanapie i biorąc pudełko w swe ręce. W środku znajdowała się sterta papierów.-
To piosenki. Moje piosenki…- zaczęła swój monolog.- Każda z nich posiada swoją
odmienną historię. Kiedy waliło się w moim życiu, brałam kartkę papieru i
wylewałam uczucia na kartkę…- wyznała.- Zanim oczywiście moim lekarstwem na
problemy, stał się alkohol.- przyznała wstydliwie.
-Jesteś
niesamowita…- powiedział, zbliżając się do dziewczyny i po raz kolejny
składając na jej ustach pocałunek. Nie mógł wyjść z podziwu. Ona była taka
wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, prawdziwa.
-Skąd wiesz o tym
psychopacie?- zapytała, mając na myśli człowieka, który ją prześladował. Nie
miała pojęcia skąd mógł się o tym wszystkim dowiedzieć. Ann? Nie. Ona od razu
wypadała z gry, toteż nic nie zgadzało się w jej głowie. A jak zareagował na
pytanie Karl? Na jego twarzy wymalowało się wyraźne zakłopotanie. Nie chciał
wkopywać Anderasa, ale przecież on chciał dobrze dla niego, to powinno zarazem
sprawić, że Vanessa nie będzie mu miała za złe.
-Andreas…-
odpowiedział zmieszany, a po chwili poczuł, że Vanessa wyrywa się z jego objęć
i rusza w stronę drzwi. Bez namysłu, udała się do domu Andreasa. Kierowała nią
tylko i wyłącznie złość. Gdyby chciał powiedzieć o tym Karlowi, zrobiłby to od
razu a nie po tak długim czasie. I jeszcze to jego dziwne zachowanie w
najbliższym czasie. Kompletnie nie rozumiała zachowania kuzyna.
-Jak możesz!-
wpadła do domu wujostwa bez pukania, prosto w twarz krzycząc wszystko
chłopakowi, który siedział całkiem zdezorientowany w salonie, obok swoich
rodziców.- O co ci w ogóle chodzi?! Do reszty chcesz rozpieprzyć moje życie?!-
krzyczała, nie zważając na obecność wujka i ciotki.
-Vanesso…- odezwał
się mężczyzna będący wujkiem Van.- Miło Cię widzieć.
-Sprawiłeś, że
zaczęłam cię nienawidzić!- krzyknęła do Andreasa ostatni raz i wybiegła z ich
domu. Po drodze nie potrafiła powstrzymać się od łez. W jednej chwili poczuła,
że ktoś łapie ją za rękę. To Andreas ją dogonił. Próbowała mu się wyrwać, ale
chłopak jej na to nie pozwolił. Musiał się jakoś wytłumaczyć ze swojego
postępowania. Nie chciał jej ranić, ale co on sobie w ogóle myślał? Że jak Karl
wyrzuci ją z domu, to będzie wesoła, rozpromieniona?
-Zostaw mnie!-
krzyczała.- Nie chcę cię widzieć! Chciałeś jedynie zniszczyć wszystko, na czym
mi zależało!- zakuły go te słowa. One mówiły same przez siebie. Zależało jej
jedynie na Karlu.
-To nie tak!-
chwycił ją za ramiona w taki sposób, że już nie mogła mu się wyrwać i była
zmuszona patrzyć mu w twarz i robiła to z taką nienawiścią, jaką trudno jest
spotkać na co dzień.
-Nic cię nie
wytłumaczy!- wrzasnęła jeszcze raz.
-Nawet to, że
robiłem to z zazdrości, bo cię kocham?!- tym razem to on krzyknął i dopiero
teraz doszło do niego, co powiedział. Prawda wyszła z niego sama pod wpływem
chwili. Puścił dziewczynę. Stali obydwoje jak sparaliżowani. Andreas nie mógł
uwierzyć w to co powiedział, a Vanessa- w to co usłyszała. Kompletnie ją
zamurowało. Stali jeszcze tak przez chwilę, a potem odeszła bez słowa. Czemu to
wszystko musi być tak cholernie trudne? Chwiejnym krokiem weszła do domu i od
razu rzuciła się w objęcia Karla. Tutaj chciała być już zawsze. Tylko tutaj nie
było żadnych problemów.
Była już z Karlem dwa cudowne miesiące. Wcześniej nie sądziła, że bez Thomasa będzie
w stanie być taka szczęśliwa, jak była teraz. Nie było dnia, żeby nie myślała o
Andreasie, ale uważała, że może teraz będzie lepiej, żeby się nie widywali.
Nigdy w życiu, nie przypuszczałaby, że usłyszy coś takiego z ust Andiego.
Wiedziała doskonale, jak boli odrzucona miłość i nie mogła sobie wybaczyć, ze
to teraz ona komuś zadała taki cios. A nawet nie komuś, a Andreasowi, którego
znała właściwie od zawsze… Widziała go parę razy na treningu i na ulicy.
Przeszedł, nawet nie odzywając się do niej. Cierpieli obydwoje. Chociaż
sytuacja Andreasa była gorsza. Zaraz po treningach, zamykał się w swoim pokoju,
kompletnie izolując się od ludzi. Jedynie, wyjazdy na Puchary Świata, stanowiły
dla niego jakąś odskocznię, która nie kojarzyła mu się z Vanessą i uczuciem,
którym ją obdarowywał. Chorym uczuciem… Oczywiście, skazanym od razu na
niepowodzenie.
-Nawet nie masz pojęcia, jak za tobą
tęskniłam-. powiedziała do Karla, zaraz po kolacji, w dniu kiedy chłopak
przyjechał z zawodów.
-Mam!- powiedział
pewnie.- Bo ja tęskniłem jeszcze bardziej.- złączyli się w pocałunku. Kiedy
znajdowali się obok siebie, nie mogli się rozstać. To co ich łączyło, było nie
do ominięcia. Ich pieszczoty zostały przerwane. Zabrzmiał telefon dziewczyny.
Na początku zignorowała sygnał, lecz kiedy zadzwonił po raz drugi, postanowiła
odebrać. Dobijał się do niej Gregor.
-Van, przyjeżdżaj
szybko do Austrii! Z Ann nie jest dobrze…- usłyszała zrozpaczony głos chłopaka.
Kiedy zapytała co się stało a chłopak jej dokładnie wszystko opowiedział,
usiadła na krześle w kuchni i zaczęła płakać. Tu nic więcej nie dało się
zrobić…
__________________________
Mokrego poniedziałku, moje
kochane!
Buziaki. ;**
Co sie stało do jasnej cholery z Ann? A poza tym to nadrobiłam rozdziały. Zacznę od tego że Tomas jest dupkiem, chociaż mógłby zatrzymać to co sądzi o Van, ale i Van mogłaby mu wytłumaczyć chociaż on nie dał jej chwili na wytłumaczenie się, to może niech ona napisze do niego list, ja bym napisała. Widzę że miłość kwitnie między Karlem a Vannesą i dobrze teraz jej należy się szczęście. Grać w kapeli, super ja też bym chciała ale z moim talentem muzycznym wolę pozostać pod moim prysznicem. I tym akcentem kończę swoją dzisiejszą wypowiedź, życzę weny i czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Werooooo.......
O ja Cież pierdziele....
OdpowiedzUsuńW końcu doczekałam się tego czego chciałam.
Być może zostanę zlinczowana ale liczyłam po cichu, że to szczęście Ann i Gregora się skończy.
Teraz boję się, że może to nie będzie już takie fajne.:(
Karl i Van... Ta para dla mnie jest nie do przyjęcia ale to już wiesz :P
Mam nadzieję, że kolejny rozdział już nie długo. :P
Buziole :*
Mamy podobne odczucia co do Ann i Gregora żabo!:D
UsuńTakk! Nareszcie:D♥
....
Co do rozdziału ... dla mnie bomba , poprawił mi nastrój !
A Karl ?! ...on coś jeszcze zbroi ... stuprocentowo!:D
Thomas.... tak go jakoś mało tu...
Andreas? - mój anioł wcielony cierpi ! No wiesz!♥
Mokrego!
Ann!
No nareszcie Van i Karl są razem. Ale tak cholernie szkoda mi Andreasa , prawda to co mówią że Miłość niszczy przyjaźń, ale ona jest taka szczęśliwa zapomniała o Thomasie i o tym psychopacie . Ale co z Ann , czyżby coś z dzieckiem a może coś innego ? Pisz szybko kolejny , buziaki :)
OdpowiedzUsuńNo w końcu razem.! :D Ale tak jakoś szkoda mi Andreasa.
OdpowiedzUsuńCudowny jak wszystkie twoje rozdziały.
Kocham *.* <3
Rozdział genialny! I bardzo cieszę się z takiego obrotu sprawy, ale końcówka mnie przeraziła i teraz martwię się o Ann. Szkoda mi Andreasa, ale to prawda, że jeżeli kocha się kogoś innym uczuciem niż przyjaźń to później te stosunki nie są takie same. Pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZwiązek z Karlem? Jestem zdecydowanie na tak. Kochają się, wspierają, a to przecież jest najważniejsze. Nie widzą poza sobą świata. Hmmm a Andreas... Wiedziałam, że to się tak skończy. To było od razu skazane na porażkę. W tej sytuacji powinien może nie zapomnieć, ale postarać się nie myśleć o Van. Wiem, że to trudne, ale to chyba jedyne wyjście z tej sytuacji. Końcówka mnie bardzo zaniepokoiła. Co z Ann?
Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
No! W końcu są razem!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! <3
Martwię się o Ann:(
buziaki,
phoebe z http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/