niedziela, 20 kwietnia 2014

Osiemnaście.



Aby zna­leźć miłość, nie pu­kaj do każdych drzwi.
Gdy przyj­dzie two­ja godzi­na,
sa­ma wej­dzie do twe­go do­mu,
 w twe życie,
do twe­go serca.

•••
                Wiedziała co chłopak chce przez to powiedzieć. Nie wyobrażała sobie teraz życia bez Karla, zwłaszcza, że to co on mówił nie było prawdą. Przynajmniej nie w stu procentach. Zebrała się w niej fala rozpaczy i chęci wyrażenia protestów. Chłopak, patrzył na nią, nie wierząc właściwie w to, że chciał się pozbyć dziewczyny. Tak samo jak Vanessa, nie umiał sobie wyobrazić życia bez siebie nawzajem. Bez codziennego wspólnego przygotowania posiłków, bez wspólnego biegania każdego ranka, bez chodzenia na treningi, bez długich rozmów przy kominku…
-Karl…- odezwała się, ocierając łzy, spływające jej delikatnie po policzku.- Tak, to prawda, że on na mnie polował, sama ci przecież o tym opowiadałam…
-Ale nie mówiłaś, że to on przyczynił się do śmierci twoich rodziców.- przerwał jej, przepełniony żalem.
-Myślisz, że tak łatwo o tym mówić?- powiedziała z piskiem i świecącymi łzami w oczach.- Ale odkąd tutaj jestem, naprawdę dał sobie spokój. Nie pisze, nie dzwoni…- mówiła z wyraźną ulgą na twarzy.- Błagam cię Karl, nie odtrącaj mnie!- rzuciła się na chłopaka z uściskami i jeszcze bardziej się rozkleiła.- Ja sobie bez ciebie nie dam rady! Jesteś moją siłą życiową…- mówiła szlochając.
-No już spokojnie, spokojnie…- gładził ją delikatnie po włosach. Nadal byli złączeni w mocnym uścisku. Był tak strasznie zły na siebie, że o mało co nie pozwolił wyrwać sobie z rąk Vanessy a na samą myśl, dlaczego chciał to zrobić, robił się czerwony. Zaczął sam nie rozumieć swojego wcześniejszego postępowania. Andreas zrobił mu kompletną wodę z mózgu. Nie winił go jednak za nic. Tym, który tutaj zawinił, był on sam. Andreas chciał przecież jego dobra, prawda? Tak robią przyjaciele. Dziewczyna oderwała się od niego i przez chwilę stali w milczeniu obok siebie, patrząc sobie wzajemnie w oczy. Pod wpływem chwili, zbliżyli się do siebie jeszcze bliżej. Ich twarze dzieliły dosłownie minimetry. Słyszeli, swoje szybko bijące, serca.
-Karl, bo ja cię chyba kocham…- wyszeptała cichutko Vanessa. Chłopak nic nie odpowiedział. Gwałtownym ruchem zbliżył się jeszcze bardziej do dziewczyny i po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. To mówiło samo za siebie. Jemu także Vanessa nie była obojętna. Ba, była najważniejsza. Początkowo wzbraniał się przed uczuciem. Nie chciał zarówno wykorzystywać tego, że Vanessa nie była w najlepszej formie, czego najlepszym dowodem była sytuacja pod skocznią, kiedy odsunął się przed dziewczyną, która chciała go pocałować. To nie byłoby fair, wobec nikogo a zwłaszcza Vanessy. Nawet on sam nie czułby się z tym dobrze…
-Co to za pudło?- zapytał, kiedy się rozłączyli, wskazując na pudło, które stało tuż obok Vanessy.
-Miliony uczuć, dziesiątki godzin…- odpowiedziała tajemniczo, zostając w objęciach chłopaka. Karl wysłał jej pytający wyraz twarzy.- Spójrz.- powiedziała, siadając na kanapie i biorąc pudełko w swe ręce. W środku znajdowała się sterta papierów.- To piosenki. Moje piosenki…- zaczęła swój monolog.- Każda z nich posiada swoją odmienną historię. Kiedy waliło się w moim życiu, brałam kartkę papieru i wylewałam uczucia na kartkę…- wyznała.- Zanim oczywiście moim lekarstwem na problemy, stał się alkohol.- przyznała wstydliwie.
-Jesteś niesamowita…- powiedział, zbliżając się do dziewczyny i po raz kolejny składając na jej ustach pocałunek. Nie mógł wyjść z podziwu. Ona była taka wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, prawdziwa.
-Skąd wiesz o tym psychopacie?- zapytała, mając na myśli człowieka, który ją prześladował. Nie miała pojęcia skąd mógł się o tym wszystkim dowiedzieć. Ann? Nie. Ona od razu wypadała z gry, toteż nic nie zgadzało się w jej głowie. A jak zareagował na pytanie Karl? Na jego twarzy wymalowało się wyraźne zakłopotanie. Nie chciał wkopywać Anderasa, ale przecież on chciał dobrze dla niego, to powinno zarazem sprawić, że Vanessa nie będzie mu miała za złe.
-Andreas…- odpowiedział zmieszany, a po chwili poczuł, że Vanessa wyrywa się z jego objęć i rusza w stronę drzwi. Bez namysłu, udała się do domu Andreasa. Kierowała nią tylko i wyłącznie złość. Gdyby chciał powiedzieć o tym Karlowi, zrobiłby to od razu a nie po tak długim czasie. I jeszcze to jego dziwne zachowanie w najbliższym czasie. Kompletnie nie rozumiała zachowania kuzyna.
-Jak możesz!- wpadła do domu wujostwa bez pukania, prosto w twarz krzycząc wszystko chłopakowi, który siedział całkiem zdezorientowany w salonie, obok swoich rodziców.- O co ci w ogóle chodzi?! Do reszty chcesz rozpieprzyć moje życie?!- krzyczała, nie zważając na obecność wujka i ciotki.
-Vanesso…- odezwał się mężczyzna będący wujkiem Van.- Miło Cię widzieć.
-Sprawiłeś, że zaczęłam cię nienawidzić!- krzyknęła do Andreasa ostatni raz i wybiegła z ich domu. Po drodze nie potrafiła powstrzymać się od łez. W jednej chwili poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. To Andreas ją dogonił. Próbowała mu się wyrwać, ale chłopak jej na to nie pozwolił. Musiał się jakoś wytłumaczyć ze swojego postępowania. Nie chciał jej ranić, ale co on sobie w ogóle myślał? Że jak Karl wyrzuci ją z domu, to będzie wesoła, rozpromieniona?
-Zostaw mnie!- krzyczała.- Nie chcę cię widzieć! Chciałeś jedynie zniszczyć wszystko, na czym mi zależało!- zakuły go te słowa. One mówiły same przez siebie. Zależało jej jedynie na Karlu.
-To nie tak!- chwycił ją za ramiona w taki sposób, że już nie mogła mu się wyrwać i była zmuszona patrzyć mu w twarz i robiła to z taką nienawiścią, jaką trudno jest spotkać na co dzień.
-Nic cię nie wytłumaczy!- wrzasnęła jeszcze raz.
-Nawet to, że robiłem to z zazdrości, bo cię kocham?!- tym razem to on krzyknął i dopiero teraz doszło do niego, co powiedział. Prawda wyszła z niego sama pod wpływem chwili. Puścił dziewczynę. Stali obydwoje jak sparaliżowani. Andreas nie mógł uwierzyć w to co powiedział, a Vanessa- w to co usłyszała. Kompletnie ją zamurowało. Stali jeszcze tak przez chwilę, a potem odeszła bez słowa. Czemu to wszystko musi być tak cholernie trudne? Chwiejnym krokiem weszła do domu i od razu rzuciła się w objęcia Karla. Tutaj chciała być już zawsze. Tylko tutaj nie było żadnych problemów.
            Była już z Karlem dwa cudowne miesiące.  Wcześniej nie sądziła, że bez Thomasa będzie w stanie być taka szczęśliwa, jak była teraz. Nie było dnia, żeby nie myślała o Andreasie, ale uważała, że może teraz będzie lepiej, żeby się nie widywali. Nigdy w życiu, nie przypuszczałaby, że usłyszy coś takiego z ust Andiego. Wiedziała doskonale, jak boli odrzucona miłość i nie mogła sobie wybaczyć, ze to teraz ona komuś zadała taki cios. A nawet nie komuś, a Andreasowi, którego znała właściwie od zawsze… Widziała go parę razy na treningu i na ulicy. Przeszedł, nawet nie odzywając się do niej. Cierpieli obydwoje. Chociaż sytuacja Andreasa była gorsza. Zaraz po treningach, zamykał się w swoim pokoju, kompletnie izolując się od ludzi. Jedynie, wyjazdy na Puchary Świata, stanowiły dla niego jakąś odskocznię, która nie kojarzyła mu się z Vanessą i uczuciem, którym ją obdarowywał. Chorym uczuciem… Oczywiście, skazanym od razu na niepowodzenie.
            -Nawet nie masz pojęcia, jak za tobą tęskniłam-. powiedziała do Karla, zaraz po kolacji, w dniu kiedy chłopak przyjechał z zawodów.
-Mam!- powiedział pewnie.- Bo ja tęskniłem jeszcze bardziej.- złączyli się w pocałunku. Kiedy znajdowali się obok siebie, nie mogli się rozstać. To co ich łączyło, było nie do ominięcia. Ich pieszczoty zostały przerwane. Zabrzmiał telefon dziewczyny. Na początku zignorowała sygnał, lecz kiedy zadzwonił po raz drugi, postanowiła odebrać. Dobijał się do niej Gregor.
-Van, przyjeżdżaj szybko do Austrii! Z Ann nie jest dobrze…- usłyszała zrozpaczony głos chłopaka. Kiedy zapytała co się stało a chłopak jej dokładnie wszystko opowiedział, usiadła na krześle w kuchni i zaczęła płakać. Tu nic więcej nie dało się zrobić…
__________________________

Mokrego poniedziałku, moje kochane!
Buziaki. ;**

8 komentarzy :

  1. Co sie stało do jasnej cholery z Ann? A poza tym to nadrobiłam rozdziały. Zacznę od tego że Tomas jest dupkiem, chociaż mógłby zatrzymać to co sądzi o Van, ale i Van mogłaby mu wytłumaczyć chociaż on nie dał jej chwili na wytłumaczenie się, to może niech ona napisze do niego list, ja bym napisała. Widzę że miłość kwitnie między Karlem a Vannesą i dobrze teraz jej należy się szczęście. Grać w kapeli, super ja też bym chciała ale z moim talentem muzycznym wolę pozostać pod moim prysznicem. I tym akcentem kończę swoją dzisiejszą wypowiedź, życzę weny i czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i całuje
    Werooooo.......

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja Cież pierdziele....
    W końcu doczekałam się tego czego chciałam.
    Być może zostanę zlinczowana ale liczyłam po cichu, że to szczęście Ann i Gregora się skończy.
    Teraz boję się, że może to nie będzie już takie fajne.:(
    Karl i Van... Ta para dla mnie jest nie do przyjęcia ale to już wiesz :P
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział już nie długo. :P
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy podobne odczucia co do Ann i Gregora żabo!:D
      Takk! Nareszcie:D♥
      ....
      Co do rozdziału ... dla mnie bomba , poprawił mi nastrój !
      A Karl ?! ...on coś jeszcze zbroi ... stuprocentowo!:D
      Thomas.... tak go jakoś mało tu...
      Andreas? - mój anioł wcielony cierpi ! No wiesz!♥

      Mokrego!
      Ann!

      Usuń
  3. No nareszcie Van i Karl są razem. Ale tak cholernie szkoda mi Andreasa , prawda to co mówią że Miłość niszczy przyjaźń, ale ona jest taka szczęśliwa zapomniała o Thomasie i o tym psychopacie . Ale co z Ann , czyżby coś z dzieckiem a może coś innego ? Pisz szybko kolejny , buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No w końcu razem.! :D Ale tak jakoś szkoda mi Andreasa.
    Cudowny jak wszystkie twoje rozdziały.
    Kocham *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny! I bardzo cieszę się z takiego obrotu sprawy, ale końcówka mnie przeraziła i teraz martwię się o Ann. Szkoda mi Andreasa, ale to prawda, że jeżeli kocha się kogoś innym uczuciem niż przyjaźń to później te stosunki nie są takie same. Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :)
    Związek z Karlem? Jestem zdecydowanie na tak. Kochają się, wspierają, a to przecież jest najważniejsze. Nie widzą poza sobą świata. Hmmm a Andreas... Wiedziałam, że to się tak skończy. To było od razu skazane na porażkę. W tej sytuacji powinien może nie zapomnieć, ale postarać się nie myśleć o Van. Wiem, że to trudne, ale to chyba jedyne wyjście z tej sytuacji. Końcówka mnie bardzo zaniepokoiła. Co z Ann?
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No! W końcu są razem!
    Świetny rozdział! <3
    Martwię się o Ann:(
    buziaki,
    phoebe z http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń